niedziela, 20 sierpnia 2017

Rozdział 6

Matsumoto zacisnęła ręce, jakiej zdrady? Co takiego mogło się zdarzyć w tych kilku godzinach, kiedy ona i Hinamori zostały odesłane do Soul Society? Kapitan miał zostać tam jeszcze tylko chwilkę, żeby dopilnować, że wszystko jest w porządku i wrócić.
- A to podobno jinchuriki nie mają serca - mruknął Simia, uwalniając się z uchwytu bliźniaczek. - Dobra staruszku, wyjaśnijmy sobie coś. Gówno mnie obchodzi co o tym myślisz, chcesz tego czy nie dzieciaka zabieramy ze sobą...
- Kim wy w ogóle jesteście?! - krzyknęła Matsumoto, mieli go zabrać, ale po co? Gdzie?
Mężczyzna spojrzał na nią. Czuła jak coś przyciska ją do podłogi, jego reiatsu było potężne. Spuściła głowa, dysząc ciężko. Nie była w stanie spojrzeć na niego, sprawiało jej to wręcz ból.
- Przestań, Simia. Zaraz ją zabijesz - Harenae kątem oka spojrzała na Hitsugayę. - A dla niego wydaje się być kimś ważnym.
Simia prychnął, ale odwrócił posłusznie wzrok, który zaraz utkwił z powrotem w głównodowodzącym. Matsumoto upadła na kolana, opierając ręce na podłodze, żeby kompletnie nie upaść. Obok niej pojawił się Hitsugaya, upewniając się, że kobiecie nic nie jest, spojrzał na Simię oskarżającym wzrokiem, tak, teraz na pewno pozwolą mu zostać.
- Dobra, wracając do - zgiął się w pół i syknął, kiedy bliźniaczki z obojętnością wbiły mu łokcie pod żebra. - Wy małe!
Były od niego o głowę niższe, więc nie miały problemu, żeby zadać taki cios. Jedna z nich chwyciła go za tył ubrania i rzuciła, posyłając go na drugi koniec sali. Simia uderzył w ścianę, wzbijając przy tym pył, który zasłonił miejsce jego upadku.
- W sprawach negocjacji jesteś idiotą, więc siedź cicho i słuchaj - obojętnie przeskanowały każdego z obecnych, by w końcu utkwić wzrok w Yamamoto. - Jestem Harenae Speculo, to moja siostra Ignis, jak pewnie już wiesz jesteśmy jinchuriki - Parę osób spojrzały na nie podejrzanie, jednak nic nie powiedziały. - Sądzę jednak, że nie wszyscy wiedzą co oznacza to słowo.
Ignis westchnęła, więc sprawa wyjaśnienia tego spoczęła na jej barkach. Najchętniej w ogóle by się nie odzywała, przecież to byli shinigami, ci sami którzy chcieli ich zabić. Prychnęła, jednak po chwili westchnęła, przewracając oczami.
- Jinchuriki to ludzie, w których zapieczętowane zostały demony, proste? Proste - kątem oka przyuważyła, jak roboto-podobny shinigami zastanawia się nad czymś. - I nie, nie mamy innego określenia na pustych - dodała.
Simia zdążył już wydostać się z gruzów i prychając co chwila i wytrzepując z włosów odłamki tynku, stanął za bliźniaczkami, już szykował srogą zemstę dla nich. Harenae uważniej zaczęła obserwować głównodowodzącego, kiedy ten otworzył oczy. Dużo łatwiej było po prostu zabrać chłopaka, ignorując wszystkie formalności i zdanie Toshiro. Jednak zdawała sobie sprawę, że gdyby to zrobiła dziewiątka byłby zły, nie chciał nikogo zabierać na siłę, co prędzej czy później go zniszczy.
- Czego chcecie od Soul Society? - zapytał, a jego głos rozniósł się echem po sali.
Harenae przewróciła oczami, przecież wszystko zostało wyjaśnione w liście, ale oczywiście, wyczytali z niego tylko to, że do Soul Society przybędą niebezpieczne osoby, które trzeba skuć lub zabić.
- Tak jak pisaliśmy w liście, Toshiro Hitsugaya jest jinchuriki, dlatego musi przejść trening, by zapanować nad Isobu.
Harenae przewróciła oczami, najpierw oskarżają o zdradę, później pomimo listu nie wiedzą czego chcą. No normalnie nerwicy dostać można. Zirytowana spoglądała na głównodowodzącego, który wydawał się zastanawiać nad czymś. Zanim jednak odpowiedział, ktoś inny zabrał głos.
- Czym są demony? Chętnie zrobiłbym na was parę eksperymentów.
Bliźniaczki spojrzały na niego groźnie i w razie czego odsunęły się nieco. Od takiego typu ludzi trzeba trzymać się jak najdalej, nigdy nie wiadomo jaki będzie ich następny ruch. Simia za to uśmiechnął się kpiąco, w razie walki z nim mógł powiedzieć, że to była samoobrona.
- Więc może zawalczymy? Przekonasz się na własnej skórze o naszej sile - zrobił krok w kierunku roboto-podobnego shinigami.
Bliźniaczki westchnęły i w ostatniej chwili złapały Simię, żeby nie rzucił się na przeciwnika. Pociągnęły go na ziemię, gdzie usiadł i siłą przytrzymały go, żeby nie wstał. Walcząc z potencjalnymi sojusznikami nie poprawi ich reputacji, a jedynie ludzie będą bardziej się ich bać.
- Hę, więc chcesz walczyć? Co powiesz na pojedynek ze mną?
Wszystkie osoby obecne na sali spojrzały na Kenpachiego, który z pewnym siebie uśmieszkiem obserwował gości. Simia odwzajemnił uśmiech i wyrwał się bliźniaczkom.
- Bardzo chętnie - odpowiedział, oblizując językiem usta, był podekscytowany możliwością walki.
Yamamoto uderzył laską w ziemię, zwracając na siebie uwagę. Kapitanowie i jinchuriki pozwalali sobie na nieco za dużo.
- Dosyć - powiedział jedynie, ale wszyscy zamilkli. - Toshiro Hitsugaya - spojrzał na chłopaka, który wciąż stał koło Matsumoto. - Dlaczego ukryłeś fakt kim jesteś?
Toshiro spojrzał na Yamamoto rozszerzonymi oczami. Ukrył? Jak mógł ukryć coś o czym nawet nie miał pojęcia?
- Nic o tym nie wiedziałem - odpowiedział, spuszczając głowę w geście szacunku.
Yamamoto zamyślił się. Harenae zacisnęła ręce, chciała jak najszybciej stamtąd wyjść, z tego co wywnioskowała z samej obserwacji to jej siostra też. Jedynie Simia uśmiechał się kpiąco i obserwował Kenpachiego. To miejsce przywoływało jedynie złe wspomnienia. Przez chwilę przed oczami mignęło jej to samo miejsce, ale całe skąpane we krwi. Potrząsnęła gwałtownie głową, aby odpędzić obraz.
- W takim razie Toshiro Hitsugaya przejdzie trening. O jego późniejszej przyszłości jako kapitana zdecydujemy po skończeniu treningu.
Harenae uśmiechnęła się minimalnie i westchnęła z ulgą. W końcu mogli opuścić to pomieszczenie i wrócić do siedziby. Kiwnęła głową do Toshiro i odwróciła się wraz z innymi w kierunku wyjścia. Toshiro zacisnął na chwile ręce, ale zaraz później je rozluźnił.
- Przepraszam, Matsumoto - wstał i odszedł parę kroków, gdy przypomniał sobie jeszcze o czymś, odwrócił głowę w kierunku kobiety. - Przeproś ode mnie też Hinamori, dobrze?
Uśmiechnął się delikatnie, nieco przepraszająco i dogonił pozostałych jinchuriki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz