piątek, 25 sierpnia 2017

Rozdział 12

Alba otworzyła drzwi do pokoju i przepuściła Toshiro. Wszedł do środka i rozejrzał się. Pokój nie za bardzo różnił się od pokoju Vulpisa, może był minimalnie mniejszy. Odwrócił się do Alby.
- Na czym będzie dokładnie polegać trening? - zapytał.
- W szczególności na rozmowie - odpowiedziała, zadziwiając go. - Dzięki temu poznasz energię Isobu i możliwe, że się z nim dogadasz.
Uśmiechnęła się do niego i zamknęła drzwi, zostawiając go samemu w pokoju. Podszedł do szafy i otworzył ją. Zmarszczył brwi, dostrzegając tylko jedną parę ubrań na zmianę, ale po chwili jedynie wzruszył ramionami i wyjął yukate z szafy i skierował się do łazienki. Kiedy otworzył drzwi zamarł. W Soul Society nawet jako kapitan nie miał takich luksusów. Zbliżył się do wanny i odkręcił ciepłą wodę. Yukate odłożył na blat koło umywalki i ściągnął ubranie wchodząc do wanny. Zakręcił wodę i rozłożył wygodnie. Właśnie tego było mu trzeba. Chwili odpoczynku po tym zwariowanym dniu.
Przymknął oczy i westchnął, kiedy dopadły go wyrzuty sumienia. Od czasu kiedy się tu znalazł nawet nie pomyślał o Hinamori lub Matsumoto. Kiedy on wręcz prawie świetnie się bawił one mogły się martwić. Lub co bardzo podobne do Matsumoto upijać się w pobliskim barze, nie był pewien, ale zapas sake, który ukrywała przed nim w szufladzie biurka, już się skończył. Miał tylko nadzieję, że obu dziewczynom nic nie strzeli do głowy i będą zachowywały się tak jak zawsze. Matsumoto była silną kobietą, jakoś sobie poradzi, znała też przecież całą historię, bo była na spotkaniu. Ale Hinamori, przecież ledwie pogodziła się ze zdradą Aizena. Widział jak na każdego patrzyła, jakby upewniała się, że oni nie zrobią nic podobnego co zrobił Sosuke.
Westchnął po raz kolejny, całe odprężenie towarzyszące kąpieli zniknęło. Z cichym pomrukiem niezadowolenia wyszedł z wanny i wytarł się ręcznikiem, który wisiał obok na wieszaku. Spokojnie założył na siebie yukate, która była odrobinę za duża, podniósł z ziemi kimono i złożył. Wychodząc z łazienki, położył na biurku ubranie i skierował się do łóżka. Teraz sen wydawał mu się jedyną formą możliwego odpoczynku.
***
Wtulił się mocniej w poduszkę, mrucząc coś niewyraźnie pod nosem, kiedy ktoś zaczął nim potrząsać, próbując dobudzić. Wyrwał ramię z czyjegoś uścisku i ponownie zasypiał, kiedy poczuł mocny uścisk na ręce. Został wręcz wyciągnięty z łóżka, cudem uniknął bliskiego spotkania z podłogą. Spojrzał na osobę, która śmiała przerwać jego sen i wzdrygnął się. Przed nim stała nieźle zdenerwowana Alba i wściekle się w niego wpatrywała.
- Mówiłam przecież, że masz być od rana na polu treningowym! A ty sobie tu śpisz - krzyknęła.
Spojrzał na nią zdezorientowany, jeszcze nie do końca orientując się w rzeczywistości. Mówiła? Ale kiedy?
- Nie ważne - prychnęła, złapała go za rękę i pociągnęła za sobą. W ostatniej chwili zdążył założyć chociaż sandały. - Później sobie pośpisz, teraz idziemy na trening.
Westchnął zrezygnowany. Nie zdążył się nawet przebrać. Z każdą chwilą co raz bardziej rozbudzał się, głównie dzięki temu, że zdążyli już wyjść na zewnątrz i zimne powietrze nieco go otrzeźwiło. Jednak co raz bardziej pewien był, że Alba nic nie wspominała, kiedy ma się zjawić na treningu, powiedziała mu tylko, że od dzisiaj zaczynają.
- Nie mówiłaś - powiedział. Alba spojrzała na niego zdenerwowana. - Nie mówiłaś, kiedy mam przyjść.
Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie, ledwie wyhamował, żeby na nią nie wpaść. Przyglądała mu się zdziwiona i zamyślona, lekko marszczyła brwi.
- Masz rację - powiedziała, mrugając parę razy, jakby w zdziwieniu. - Ale jak już prawie jesteśmy to nie będziemy wracać - dodała.
Skrzywił się nieco. Nawet nie zdążył zjeść śniadania. Nie narzekając jednak podążył dalej za dziewczyną. W oddali widział już plac na którym mieli ćwiczyć 'rozmowę'.
- Już jesteśmy - powiedziała. Spojrzał na nią nie pewnie. Przecież to wiedział. - Możemy zaczynać Vulpis!
Spojrzał w kierunku postaci, która spokojnie stała na środku pola. Mężczyzna, dużo wyższy od niego, z czerwonymi włosami. W czarnej yukacie, bardzo podobnej do tej co miał na sobie. Kiedy tamten się odwrócił, zobaczył intensywne czerwone oczy, który patrzyły na niego spokojnie. W przeciwieństwie do Alby mężczyzna wyglądał na oazę spokoju. Mężczyzna skinął głową i usiadł wygodnie na ziemi. Alba pociągnęła go jeszcze kawałek i popchnęła go na ziemię. Spojrzał na nią urażony, ale dziewczyna nawet na niego nie spojrzała i usiadła obok niego.
- Właśnie - Alba spojrzała na niego z niepewnością. - Ile ty wiesz o jinchuriki?
- Tak naprawdę to nic - odpowiedział zgodnie z prawdą. Wiedział jedynie, że ma w sobie zapieczętowanego demona.
Vulpis westchnął i położył się na ziemi zamykając oczy.
- To ja sobie troszkę pośpię, a ty mu wytłumacz - powiedział.
Alba spojrzała na niego oburzona, ale po chwili przewróciła oczami.
- Znowu pracowałeś w nocy? - zapytała.
Vulpis nie odpowiedział jej, zdążył przez ten moment już zasnąć. Dziewczyna westchnęła, ale nie budziła go. Jedynie z dezaprobatą spojrzała na mężczyznę i dopiero zwróciła wzrok w jego stronę.
- On naprawdę się kiedyś wykończy - szepnęła. Zaraz jednak dodała głośniej. - Kiedy kontaktujesz się z zanpakuto wchodzisz do swojego 'wewnętrznego świata', prawda? - przytaknął jej. - W przypadku ogoniastych bestii jest podobnie, ale tym razem musisz wejść do swojego umysłu - wskazała palcem jego czoło. - Zabraliśmy ci zanpakuto, żebyś łatwiej się znalazł.
Spojrzał ponad swoim ramieniem i dopiero sobie uświadomił, że Hyorinmaru naprawdę nie było. Spojrzał zdezorientowany na dziewczynę. Kiedy oni zdążyli mu zabrać broń? Westchnął cicho, musiał bardziej uważać. Był kapitanem, a tak łatwo został pozbawiony zanpakuto.
- Medytacja - powiedziała. - Na początku może ci to trochę zająć, ale później jak tylko pomyślisz o tym to znajdziesz się w swoim umyśle.
Przytaknął i zamknął oczy. Nie rozumiał dlaczego miało mu to zając dużo czasu, przecież w ten sam sposób kontaktował się z Hyorinmaru. Chociaż z tego co Alba mówiła to wewnętrzny świat, a umysł to dwie różne rzeczy. Wyciszył się i skupił na swoim celu.
***
Gwałtownie otworzył oczy, słysząc w oddali przeraźliwy ryk. Rozejrzał się po miejscu w którym się znajdował. Ogromny, ciemny korytarz rozciągał się przed nim. Poczuł chwilowy ból głowy, który zaraz zniknął. Koło niego pojawiła się Alba, uśmiechając się do niego wesoło.
- Udało się - powiedziała. - Chociaż zajęło ci to trochę ponad dwie godziny.
Kolejny ryk rozbrzmiał w korytarzu. Alba spojrzała w tamtym kierunku zaniepokojona. Miał dziwne wrażenie, że tak nie powinno być. Dziewczyna złapała go za ramię i ruszyła w stronę z którego dobiegał dźwięk. Minęli kilka zakrętów i rozwidleń, kiedy w końcu znaleźli się pod ogromną klatką. Zamarł widząc rozgrywającą się przed nim scenę.
Za bramą ogromny stwór ze skorupą żółwia, dziwną zdeformowaną twarzą i trzema ogromnymi ogonami, które przypominały krewetki walczył z ogromnym lodowym smokiem, Hyorinmaru.
- Jak ich powstrzymać?! - zapytał przerażony.
- Nie wiem - odpowiedziała. - Pierwszy raz się z takim czymś spotykam. Wcześniej nie było jinchuriki, który też byłby shinigami!
- Jesteś piątką, prawda? Przecież jesteś silniejsza od niego! - krzyknął.
Alba spojrzała na niego, mrużąc oczy. Przez chwilę wydawało mu się, że dziewczyna chciała na niego nakrzyczeć.
- Może i Kokuo jest silniejszy od Isobu, ale ja nadal jestem człowiekiem i nie mogę wykorzystać pełni mocy bestii - odpowiedziała. - W obecnym stanie mógłby mnie pokonać, szczególnie, że ogoniaste nie mają zbytnio do siebie szacunku.
Prychnął i podszedł do bramy, może jak powstrzyma Hyorinmaru to wszystko wróci do normy? Jednak Alba w ostatniej chwili go powstrzymała, odciągając na pewną odległość.
- Oszalałeś?! - krzyknęła. - Chcesz dać się zabić?!
- Trzeba ich jakoś powstrzymać! - odkrzyknął, wyrywając się jej.
Dziewczyna zacisnęła ręce. Dobrze to wiedziała, ale jeżeli puściłaby go tak po prostu do środka zginąłby szybciej niż zdążyłby cokolwiek zrobić.
Obrócił się słysząc z zza zakrętu szybkie kroki. Po chwili zauważył Vulpisa, który poddenerwowany obserwował Albę i toczącą się walkę. Przeszedł koło nich i wszedł do środka klatki.
- Uspokój się, Isobu - powiedział jedynie.
Demon odepchnął z całej siły lodowego smoka i spojrzał na mężczyznę. Przygotowywał się do ataku, kiedy nagle zamarł i zaczął się cofać. Vulpis wypuścił duże pokłady energii dziewięcioogoniastego. Długie, rude puszyste ogony dumnie falowały za nim, a lisie uszy wyłapywały najdrobniejszy dźwięk. Hyorinmaru zaczął pękać, aż w końcu rozpadł się na drobinki lodu, które upadły cicho na ziemię. Vulpis wycofał się z klatki i stanął obok pozostałych.
- Mogę wiedzieć, co to miało być? - syknął w złości.
- Emm... No wiesz - zaczęła. - Nie chciałam cię budzić. Myślałam, że to, że jest shinigami nie będzie miało żadnego wpływu.
Mężczyzna westchnął, przymykając oczy. Spojrzał na demona, który nadal siedział w kącie klatki i z wściekłością obserwował Vulpisa. Wydawało mu się, że Alba mówiła, że ogoniaste nie mają do siebie za dużego szacunku, a teraz Isobu usłuchał się mężczyzny.
- Co to było? - zapytał. Jak na razie wolał zachować na później resztę pytań.
Vulpis spojrzał na niego, by po chwili przenieść wzrok na szczątki, które pozostały po Hyorinmaru.
- Najpewniej twój zanpakuto był zmaterializowaną formą twoich wątpliwości - odpowiedział.
Jego wątpliwości? Miał ich tak dużo? Potrząsnął głową, żeby na razie nie przejmować się tym tematem. Przyjrzał się uważniej ogoniastej bestii. Dopiero teraz zwrócił uwagę na jego kolosalny wzrost, był przynajmniej wielkości budynku pierwszej dywizji. Jak coś tak ogromnego mogło od tak sobie zostać zapieczętowane w jego ciele?
- Ktoś się zbliża - spojrzał na Vulpisa. - Zaraz wracam.
Jego sylwetka zaczęła blednąć, aż w końcu zniknęła. Zwrócił wzrok ku Isobu, jak niby miał się z tą bestią porozumieć? Nie zdążył jednak zapytać się o to Alby. Zachwiał się i otuliła go czerń. Po chwili zobaczył przed sobą Vulpisa, który trzymał rękę na jego czole. Wyrzucił go z własnego umysłu?
- Ktoś do ciebie - powiedział, wstając i odchodząc na bok.
Do niego? Spojrzał na postać, stojącą obok niego.
- Hitsugaya-kun? - usłyszał niepewny głos.
Rozszerzył oczy ze zdziwienia, kiedy rozpoznał stojącą przed nim osobę.
- Co tu robisz, Hinamori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz