piątek, 18 sierpnia 2017

Rozdział 2

Ichigo otworzył drzwi do sklepu Urahary i odsunął się, przepuszczając Ishidę i Sado, a następnie Toshiro i Inoue. Wszedł za nimi do budynku i zamknął drzwi. Kurosaki rozejrzał się po pomieszczeniu i omal nie podskoczył, kiedy zza niego wydobył się głos.
- Spodziewałem się tu was - Urahara zakrył ogromny uśmiech swoim nieodłącznym wachlarzem. - Herbatki? - Zapytał jak gdyby nigdy nic.
Nie czekając na odpowiedź machnął do zmiatającej podłogę Ururu, która na niemą prośbę odłożyła miotłę i wyszła do pokoju obok, by przygotować napar. Urahara zaprowadził grupę do małego stoliczka wokół którego rozłożone były poduszki. Siedziała już tam Yoruichi w swojej człowieczej formie. Usiedli wygodnie i wlepili wzrok w Uraharę, oczekując odpowiedzi na niezadane pytania.
- Więc zgaduję, że jesteście tu, by dowiedzieć się więcej o waszym wrogu - Urahara uderzył wachlarzem w wierzch dłoni, składając go. Położył go na stoliczku przed sobą, a uśmiech zniknął z jego twarzy. - Najpewniej był to łowca, głównie zajmuje się 'wysysaniem' reiatsu, lub wyciąganiem zapieczętowanych demonów. Zwykle je po prostu pieczętuje w zwoju, ale może także wykorzystać moc do własnego użytku.
Ishida poprawił okulary i spojrzał na Uraharę.
- Mówiąc demony, masz na myśli pustych? - Wolał się upewnić, nigdy nie było wiadome o czym dokładnie myśli ten pokręcony shinigami.
- Nie - Yoruichi wtrąciła się, wprawiając w osłupienie słuchaczy. - Mówiąc demon mamy na myśli demona. Wcześniej pojęcie Jinchuriki było dość znane, jednak wiele lat temu rada czterdziestu sześciu postarała się, żeby usunąć ich z historii.
Orihime przyłożyła ręce do piersi i zwiesiła głowę, zastanawiając się co takiego musieli zrobić, żeby zasłużyć na tak okropną karę od strony rady. Jednak dobrze wiedziała, że rada była dość dziwna i wyniosła i traktowała nawet najmniejsze przewinienie jak najgorszą zbrodnię.
- Dlaczego? - Toshiro uważnie obserwował rozmówców, próbując cokolwiek wywnioskować po samej mowie ciała. - W akademii nawet nie napomknęli, że ktoś taki istniał.
Do pokoju weszła Ururu, niosąc w rękach tacę z parującą herbatą. Przed każdą osobą postawiła kubek, schyliła się delikatnie i wyszła. Urahara chwycił kubek i upił łyk herbaty. Westchnął, czując na sobie ponaglający wzrok grupy.
- Powiedzmy, że Jinchuriki w niektórych momentach byli nieobliczalni - zaczął. - Demony, które mieli w sobie zapieczętowane miały na nich zbyt duży wpływ. Każda silniejsza negatywna emocja sprawiała, że tracili kontrolę...
- A wtedy stawali się potworami, mordercami - Yoruichi wtrąciła się. - Zabijali każdego kto stanął im na drodze.
Popatrzyła na kubek z herbatą, a jej spojrzenie zrobiło się nieco mgliste, gdy wspomnieniami wracała do swojego pierwszego spotkania z Jinchuriki.
Wspomnienie
Mała dziewczynka przerażona cofała się, z jej rozszerzonych oczu spływały łzy. Kręciła lekko głową, jakby nie dowierzając, jakby mając nadzieję, że to tylko zły sen. Wokół niej leżeli martwi shinigami, ich ciała były zmasakrowane. Z trudem rozpoznała nawet paru poruczników. W środku całego pobojowiska był mężczyzna, stał jak pies, na czterech łapach. Otaczała go czerwona powłoka, w okolicy końca pleców powłoka tworzyła ogon. Jego blond włosy poplamione były krwią, czerwone oczy z pionową źrenicą wściekle wpatrywały się dziewczynkę. Strój był porwany, poplamiony krwią i piachem. Mężczyzna prychał i warczał niczym zwierzę. Reiatsu jakim emanował było potężne, dziewczynka nie miała siły by biec, mogła ledwie iść. Kiedy mężczyzna rzucił się do ataku, dziewczynka zamknęła oczy i zasłoniła twarz rękami, jakby to cokolwiek mogło dać. Jednak atak ani ból nie nadchodził, a samo reiatsu straciło na sile. Dziewczynka opuściła ostrożnie ręce i otworzyła oczy. Omal nie krzyknęła dostrzegając przed sobą leżącego mężczyznę z wbitym w plecy łańcuchem. Podskoczyła jednak, kiedy ktoś położył jej rękę na ramieniu, przerażona odwróciła się, gotowa do błyskawicznej ucieczki. Uspokoiła się dostrzegając współczujący uśmiech i to, że jej bohater miał w ręce łańcuch, który powalił wroga. Jedyne co ją niepokoiło to to, że całe reiatsu wyciągane z tamtego człowieka tajemniczo znikało w zwoju.
- Nie martw się, już po wszystkim - jej bohater wyszeptał cicho i poklepał ją po głowie.
Koniec wspomnienia
- Zwykle później demon był pieczętowany w niemowlaku, który stawał się kolejnym jinchuriki - Yoruichi upiła trochę herbaty i kontynuowała. - Jego moc była za silna na zwój, który niszczył się coraz bardziej, najdłużej mógł w nim przebywać dwa dni, potem się uwalniał.
W pokoju zapanowała niezmącona cisza, dostarczone informacje były przerażające. Tak samo jak fakt spotkania jednego z tych, którzy poskramiali te potwory.
- Znaczy ci 'jinchuriki' - Ishida podkreślił ostatnie słowo gestem rąk. - Biegają sobie od tak na wolności bez żadnych ograniczeń?
Urahara z powrotem wziął do ręki swój wachlarz i zasłonił nim się nieco, ukrywając ogromny uśmiech.
- Oczywiście - potwierdził najgorsze przypuszczenia. - Jednak nauczyli się kontrolować destrukcyjną moc demonów.
Inoue zacisnęła ręce na kolanach i utkwiła swój niepewny wzrok w Uraharze i Yoruichi.
- A nie próbowali później wrócić do Soul Society? Jeżeli nad tym panowali to nie stanowili już zagrożenia.
Urahara i Yoruichi spojrzeli po sobie i westchnęli.
- Źle zrozumiałaś, Inoue - zaczęła Yoruichi. - Oni opanowali to jeszcze w czasie mieszkania w Soul Society. To rada zdecydowała, że jeżeli już nad sobą panują to nie zaatakują ich, kiedy wydadzą rozkaz wygnania. Po prostu wykorzystali ten fakt do pozbycia się ich.
- Dlaczego?! - Ichigo zerwał się ze swojego miejsca, prawie wylewając herbatę. - Przecież byliby silnymi sprzymierzeńcami, szczególnie teraz z Aizenem!
Urahara pomachał ręką w kierunku Kurosakiego, prosząc by usiadł spokojnie i wysłuchał ich do końca.
- Nadal byli niebezpieczni. Ich kodeks moralny nieco się różnił od naszego - Urahara wstał i z szafki za nimi wyciągnął cienką teczką. - Ich pierwszym celem było przetrwać. A łowcy przyjęli za główny punkt honoru wyciągnięcie z nich demonów i zapieczętowanie w kimś innym. Tak naprawdę niczemu to nie służyło, jedynie dodawało kolejnych treningów, żeby zapanować nad demonem.
Otworzył teczkę i wyciągnął z niej kilka zdjęć i plik kartek zapisanych równym, starannym pismem.Przysunął zdjęcia do grupy. Orihime z niemym krzykiem zasłoniła usta ręką i przerażona patrzyła na fotografię. Sado pozostał niewzruszony, jednak Ishida i Toshiro wzdrygnęli się lekko. Ichigio rozszerzył z niedowierzania oczy i zacisnął ręce na kubku. Na zdjęciach pokazane były zmasakrowane ciała ludzi, najpewniej łowców, bo obok nich leżały łańcuchy, takie same jakimi posługiwał się ich poprzedni przeciwnik.
- To łowcy, którzy próbowali zabrać demony, ale byli zbyt słabi, by przeciwstawić się ich potędze - Yoruichi chwyciła jedno ze zdjęć, spojrzała na nie i westchnęła. - Było to ich najgłupsze i ostatnie działanie.
- Dlaczego Jinchuriki tak bronili demonów? - Toshiro odsunął od siebie zdjęcie, z lekką obawą obserwując rozmówców. - Skoro byli tak przez ludzi znienawidzeni za te demony to dlaczego ich nie oddawali?
- Jinchuriki z którego wyciągnięty zostaje demon, umiera.
Wszyscy zamilkli i z niepokojem wpatrywali się Uraharę. Ichigo poprawił się na poduszce i nie omal krzyknął kiedy przypomniał sobie o jeszcze jednym szczególe.
- Kim mogły być te dwa klony, które nam pomogły? - wypalił.
- To były bliźniaczki, Kurosaki - Hitsugaya spojrzał na Ichigo jak na kompletnego idiotę.
Sado i Ishida rozejrzeli się zdezorientowani po grupce i dopiero wtedy przyszło im na myśl, że dziewczyny musiały przybyć już po ich niespodziewanym zemdleniu.
- Hm... Jak wyglądały?
- Zielone długie włosy, pomarańczowe oczy - szybko streściła je Orihime.
Urahara przez chwilę zamyślił się i kiedy wszyscy już myśleli, że nie odpowie uśmiechnął się szeroko i zakrył wachlarzem.
- Musiały to być Ignis i Harenae. Bliźniaczki - tutaj skinął Hitsugayi, jakby potwierdzając jego wcześniejsze słowa -  jinchuriki jedno i dwu ogoniastego demona.
- jinchuriki...?
Orihime zamarła z kubkiem w ręce i spojrzała na Uraharę, tak samo jak i reszta grupy. Ichigo przełknął rosnącą w gardle gulę i westchnął.
- Ale jest jeszcze jedno. Podczas walki ten łowca powiedział do Toshiro...
- Dla ciebie kapitan Hitsugaya - przerwał mu wspomniany chłopak.
- że jest niewyszkolony - kontynuował, nie zwracając uwagi na wtrącenie. - Dlaczego?
Urahara złożył wachlarz, pogrążając się na chwilę w myślach. Co chwila marszczył brwi i mamrotał coś pod nosem, jakby utwierdzając się we własnych przekonaniach. W końcu westchnął i nad wyraz poważnie spojrzał na kapitana.
- Na początku nie byłem pewien, reiatsu jinchuriki i shinigami jest podobne, w szczególności kiedy jinchuriki nie zdaje sobie sprawy kim jest. Jednak teraz mam już pewność. Wygląda na to, że jesteś jinchuriki.
Toshiro spojrzał na Uraharę przerażony. Nie mógł uwierzyć, że mógłby być czymś takim, czymś co tak zmasakrowało tych ludzi ze zdjęć, czymś takim jakim były te dwie dziewczyny, które z zimną krwią zamordowały człowieka. Spojrzał na swoje ręce, jakby doszukując się w nich odpowiedzi. Wyszeptał jedynie cicho 'co?'.
***
Bliźniaczki stały na dachu jednego z budynków. Z uwagą wpatrywały się w jeden punkt daleko przed nimi, był nim sklep Urahary.
- Jak myślisz powiedział mu już? - dziewczyna zerknęła na swoją siostrę.
Tamta zamknęła oczy i skupiła się. Z łatwością wyczuła reiatsu Hitsugayi, które nie było już spokojne jak przy ich ostatnim spotkaniu. Wzburzało się, szarpało i wręcz krzyczało.
- Tak, już zaczął mieć wątpliwości - otworzyła oczy i ruszyła krok do przodu. - Powinnyśmy się zbliżyć. No wiesz w razie czego, jakby stracił kontrolę - dodała, widząc niezadowoloną minę siostry.
- Niech będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz